Całe życie coś trenowałam, niestety nigdy dłużej niż kilka miesięcy. Uwielbiałam spinning, grałam w tenisa, trenowałam
karate i milion innych. Oczywiście nie wszystko na raz. Jak poszłam na studia jakoś tak wyszło,
że trenowałam dużo mniej i zrywami. Klasyczne robienie formy do bikini itd.,
niestety z różnym skutkiem. Nawet całkiem sporo biegałam, ale to nie było to. Zawsze
lubiłam u kobiet wyraźnie zarysowane mięśnie i swego czasu naoglądałam się
milionów zdjęć pań trenujących z ciężarami. I w końcu na początku zeszłego roku
naszła mnie ochota, aby podobne mięśnie wyprodukować u siebie. Poszłam na
siłownię i powiedziałam trenerowi jakich efektów sobie życzę, że podobają mi
się sztangi, mogę biegać, a jak już ćwiczę to lubię bardzo się zmęczyć. I tak
zostałam fanką przysiadów ze sztangą. Moje najważniejsze odkrycie po roku
naprawdę intensywnych ćwiczeń, jest bardzo proste, nie należy ćwiczyć, żeby się
odchudzić, należy znaleźć taką dyscyplinę, albo formę sportu, którą po prostu
pokochasz. Ja pokochałam ciężary i tak trafiłam na crossfit. W międzyczasie
jednak moja motywacja była bardzo dobrze pielęgnowana, ponieważ stało się coś
genialnego, znajomi wymyślili, żebyśmy wzięli udział w Runmageddonie. Od razu
obejrzałam filmiki, przeraziłam się niesamowicie, ale wiedziałam, że muszę to
zrobić. I wtedy przestałam trenować tak, żeby dobrze wyglądać, zaczęłam
analizować przeszkody i to jakich mięśni, czy umiejętności będę potrzebowała,
żeby nie zrobić sobie siary podczas biegu i w ten sposób ćwiczyłam. Zażarcie i
prawie codziennie. Biegałam interwałami, ćwiczyłam z ciężarkami, ze sztangą i ciągle się cieszyłam
bijąc swoje małe rekordy, a to kilka kilo więcej dźwignęłam, a to nagle mogłam
biec 14km na godzinę zamiast 10. Wszystko wychodziło mi w liczbach i
sukcesywnie stawałam się lepszą wersją siebie. I za każdym razem sprawiało mi
to ogromną radość. Runmageddon udało mi się przebiec w całkiem przyzwoitym
czasie, nie ominąwszy ani jednej przeszkody. Nie ukrywam, że to fantastyczne
uczucie i polecam każdemu. Można przeżyć katharsis przez sztukę, a ja myślę, że przeżyłam katharsis przez błoto.
Nie pamiętam wszystkich momentów biegu, bo to było za dużo emocji, ale pamiętam
to cudowne uczucie wolności, po tym jak już przeczołgałam się pod drutem
kolczastym, przełaziłam przez bajora, w których wcześniej nigdy nie
zamoczyłabym nawet palca z obrzydzenia, przelazłam przez ściany mimo, że mam
lęk wysokości, dźwignęłam oponę od traktora, przeskoczyłam przez ogień i wykąpałam
się lodowatej wodzie, wiedziałam, że jest jeszcze kilka takich atrakcji przede
mną, ale już nic nie było mi straszne. Niczym się nie przejmowałam, nic nie
było ważne, mogłam wszystko i z rozpędu, żeby właśnie nie zrobić sobie siary
przed panami, którzy mnie doganiali, pokonałam wszystkie swoje fobie. Ta
wolność, mimo błota wokół, była tak oczyszczająca, tak relaksująca, że
przysięgam, polecam każdemu spróbować tego doświadczyć. Oczywiście zrobiłam się
głodna wrażeń i zaczęłam trenować jeszcze więcej. I tak zaczęła się moja
przygoda z crossfitem. Nawet jak miałam
urwanie głowy w pracy i spałam nieraz po 4h, i tak byłam minimum 3 razy w
tygodniu na treningu. Bo po prostu to jest coś co kocham. I dzięki temu nigdy
nie brakuje mi motywacji. Bo nie chodzę na sporty się odchudzać, ale robię je FOR FUN ;)!!
Dlatego namawiam Was do tego, żeby olać odchudzanie, tylko
znaleźć coś, co będziecie robić z przyjemnością, bo wtedy nigdy zabraknie Wam
motywacji;)!!
Nie doceniałam tego, że mogę ćwiczyć dopóki nie nadwyrężyłam
sobie kolana, co oczywiście zbagatelizowałam i przerodziło się w kontuzję
uniemożliwiającą mi ćwiczenie, a co najgorsze robienie przysiadów. Więc jeśli
jesteś zdrowy, nie masz uszkodzonych kolan, rąk, wzroku, a chcesz wyglądać
świetnie, to rusz się i ćwicz! Bo możesz! Ja przeżyłam największe wzruszenie w
tym roku, jak po raz pierwszy od 2 miesięcy zrobiłam przysiad. A nawet 3.
Odczekałam ile trzeba, ale z tej drogi nie ma odwrotu;). Już zawsze będę
trenować i moja forma życia będzie co roku lepsza. Zwykle wymaga to dużej samodyscypliny,
żeby zacząć ćwiczyć i robić to regularnie. Ja musiałam się zdyscyplinować, żeby
nie trenować i każdy kto kocha sport dobrze mnie zrozumie. Ważne, że się udało
;). Zauważcie, że często jest tak, że ludzie, którzy są dobrzy w sporcie
odnoszą też sukcesy w innych dziedzinach. Rozwinę chyba ten temat w kolejnej
części moich przemyśleń ;)..
A poniżej zdjęcia z biegu oraz formy zrobionej dzięki przygotowaniom do niego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz