poniedziałek, 16 lutego 2015

Zimowy runmageddon RUKRUT- relacja ;);)

14 lutego o godzinie 9, ¾ drużyny o wdzięcznej nazwie Bozony Higgsa zebrało się u mnie w kuchni, aby spożyć posiłek przedwyścigowy w postaci kaszy jaglanej zapiekanej z jabłkami, celem zapewnienia sobie siły i odpowiedniej temperatury ciała. Czwarty członek drużyny, który na śniadanie nie dotarł, zostawał później trochę w tyle, więc wynika z tego, że rzeczywiście dobre śniadanie to absolutny must-have przed takim wysiłkiem ;). Ja przywdziałam różowe trykoty licząc, że później będzie mi łatwiej odnaleźć się na zdjęciach. Później okazało się, że jak zwykle nie miałam szczęścia i prawie nie mam zdjęć z trasy, ale cóż, już się powoli przyzwyczajam ;). Nie to jednak było najważniejsze!! Ależ to był wspaniały bieg! Pogoda dopisała, był to jeden z bardziej słonecznych i ciepłych dni tej zimy. Tradycyjnie start z końskich boksów, a później pierwsza przeszkoda, która na samym starcie pozbawiła mnie opuszków, a mianowicie zjazd do opróżnionego basenu (większość ludzi wybrała metodę ślizgu na tyłku), a później wydostanie się z niego, co zdecydowanie ułatwiła współpraca drużynowa.

 Później czekały na nas biegi z oponami, podciąganie na linie, przechodzenie przez pionowe ścianki, wspinaczka na pochyłe ścianki, ciągnięcie kamiennych klocków na linach, czołganie pod drutem kolczastym, przedzieranie się przez błota i krzaki i wiele innych. Najciekawsza była całkiem nowa przeszkoda, a mianowicie wysoka betonowa ściana, na którą trzeba było wspiąć się po luźno zwisającej linie, a  zjechać po przyczepionej do.. drzewa? W sumie nie jestem pewna, nie przyjrzałam się w tych emocjach ;) Wysokość była konkretna, szczególnie dla kogoś kto ma całe 1,6m wzrostu ;) Na szczęście z pomocą cudownych jak zwykle przemiłych panów udało mi się uporać i z tą przeszkodą. Generalnie skakałam jak sarna, bezproblemowo ,przez wszystkie końskie przeszkody, przez sznurki rozwieszone po lesie, przez błotne góry również, ale wywaliłam się na prostej drodze, potknąwszy się o korzeń;). Jak w życiu, nigdy nie wiesz gdzie czyha zagrożenie;)! Jedyna przeszkoda, która pokonała mnie, a nie ja ją to przeszkoda matematyczna;p jednak trudno dodaje się liczby trzycyfrowe prawie pod sam koniec takiego biegu ;) Nie musiałam robić karnych burpees, natomiast musiałam zrobić dodatkową rundę z kamiennym klocem, a był to jedyny ciężar, który był taki sam dla kobiet i mężczyzn. Na szczęście pomógł mi kolega z drużyny, więc nie musiałam spędzić tam czasu do wieczora;). Czas miałam prawie dwa razy dłuższy niż na poprzednim rekrucie, ale wtedy leciałam jak szalona, a teraz się umówiliśmy więc honorowo czekaliśmy, aż cała drużyna do nas doleci. Nie szkodzi jednak, przynajmniej miałam czas, żeby choć trochę bardziej przyjrzeć się przeszkodom.

Dla tych, którzy jeszcze nie biegli, a rozważają udział, mam poradę, lećcie na rekord, szybko i szaleńczo, bo wtedy nie ma ani chwili na strach, czy na zastanawianie się nad wysokością ścianek, na lęk wysokości i myślenie o tym czy coś was boli. Jak się biegnie tak na czilu to ścianki wydają się wyższe, a to zupełnie bez sensu. Runmageddon to miejsce na pokonywanie siebie i własnych lęków i słabości, nie na refleksję nad życiem ;) Staram się zrobić relację, ale tak naprawdę tego nie da się opisać, nawet filmy nie oddają zabawy i wyzwań, które będą czekać na Was na trasie. Trzeba to przeżyć na własnej skórze;) I szczerze mówiąc, jeśli jesteś zdrowy, masz sprawne ręce, nogi i tylko lenistwo trzyma Cię na kanapie to nie zastanawiaj się ani chwili tylko spróbuj. Ja jeszcze trzy miesiące temu płakałam, bo lekarze powiedzieli mi, że nigdy nie będę mogła ani latać runmageddonów, ani podnosić ciężarów, bo mogę stracić wzrok, a kocham to robić. Był to dla mnie bardzo ciężki wybór, hobby, czy wzrok. Dlatego poważnie i spokojnie podeszłam do leczenia, nauczyłam się pokory i odpuściłam trening na jakiś czas i udało się wyprowadzić na prostą moją siatkówkę. Nie mogę jeszcze bić własnych rekordów, ale znów trenuje i biegam w Runmageddonie , bo MOGĘ. I na 12kilometrowego classica mam już ambitniejsze plany jeśli chodzi o wynik;)!
Więc bez wymówek!! Rusz się i podejmij wyzwanie ;);) !!


Jeśli brakuje Ci motywacji, żeby zacząć ćwiczyć i podejmować wyzwania, czy to sportowe, czy osobiste to nie zastanawiaj się dłużej, tylko po prostu zrób pierwszy krok. Jeśli nie wiesz jak, daj znać, coś wymyślimy;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz